Forum moja żona sypia z innym Strona Główna  Forum moja żona sypia z innym Strona Główna  
  moja żona sypia z innym
FAQ  FAQ   Szukaj  Szukaj   Użytkownicy  Użytkownicy   Grupy  Grupy  Galerie  Galerie
 
Rejestracja  ::  Zaloguj Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
 
Forum moja żona sypia z innym Strona Główna->Opowiadania->Słodko - Gorzki Piknik Z Moją Miską W Tle

Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Słodko - Gorzki Piknik Z Moją Miską W Tle <-Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat->
Autor Wiadomość
Dil Ampedeussy
PostWysłany: Wto 12:42, 12 Kwi 2016 Temat postu: Słodko - Gorzki Piknik Z Moją Miską W Tle




Dołączył: 27 Sty 2015
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

Wstęp

Wklejam Państwu jeden z rozdziałów "fest cuckoldowej" powieści pt. "Moja Miska" jako reklamówkę tego dzieła. Rozdział wyjątkowy, bo odbiegający od tematyki cuckold. Zakładam że na tym forum, gdzie większość tematów krąży wokół jednej głównej dewiacji nie wszystkim się spodoba, ale liczę na tolerancję choćby z tego względu, że w końcu jesteście Państwo obarczeni co najmniej jedną z dewiacji, która powszechnie akceptowana nie jest. Pozostaje mi życzyć Państwu smacznego!
Polecam w tle kawałek muzyki, który był dla mnie inspiracją podczas tworzenia:

https://www.youtube.com/watch?v=pOOR5DFDIm0





Słodko - Gorzki Piknik z Moją Miską w Tle





Biegałem jak szalony po łące pełnej bujnej roślinności.
Szczęśliwy. Macocha pozbyła się brudasa i teraz miska była tylko moja. Irytowała ją sierść . Była wszędzie. W betach nawet. To ją wkurwiało, a ja się cieszyłem. No i w końcu nie było brudasa.
- Huuuraaaa ! - wyrwało mi się.
- Co się tak cieszysz Majtuś ?!
Poczerwieniałem. No tak. Zarumieniłem się na twarzy. Jakoś tak miałem ostatnio... Podbiegłem.
- Bbo już niema Brudasa...
- Ahaa, tak też myślałam. Była najmądrzejsza. Zawsze wszystko wiedziała.
- Miska będzie tylko twoja, ale pobawimy się nią czasem...
- Pobawimy ?
- Jak dziś na przykład, ale teraz idź jeszcze pobrykaj sobie ! Uśmiechnęła się podejrzanie. Poleciałem jak latawiec z rozpostartymi rękoma. Źdźbła traw i korony kwiatów chłostały moje nagie uda. Widziałem jak wielki trzmiel usiadł na żywokoście. Zwabiały go fioletowe kielichy kwiatu. Brzęczał groźnie jak Wagner. Nie bałem się, ominąłem go. Promienie słońca odbijały się od jaskrów i kłuły oczy. Czasem... bo zieleń ma zbawienny wpływ na wzrok. Kocham zieleń. Zrywałem czerwone maki.W pobliskich krzakach Słowik i chórek śpiewali dla mnie radosną melodię. Pląsałem. Hasałem. Pobiegłem za wielką ważką. Zawisła nagle w powietrzu i ja zatrzymałem się. Patrzyłem na nią jak zaklęty. Wydawało się, że wisi na jakiejś niewidzialnej nitce. Jak ona to robi... myślałem. Widzisz stojącą w powietrzu ważkę jakby czas stanął, ale przecież ona jest w ruchu. Złudzenie. Zamknąłem oczy i wyciągnąłem przed siebie dłoń. Poczułem dotyk motyla. Otwarłem powieki.
Dumny Paź Królowej siedział na mojej dłoni.
- Mam Pazia ! Mam Pazia ! - wołałem podniecony stojąc nieruchomo.
- Ułaaaaa ! - poczułem piekący ból w łydce i spłoszyłem motyla.
Pochyliłem się i zobaczyłem jak czerwone mrówki łażą po mojej skarpetce, a jedna z nich wpija się w moją skórę. Stałem na ich niewielkim gnieździe. Szybko je strząsnąłem i pobiegłem dalej.

Macocha leżała pod lipą na kocu. Popijała drinka w cieniu i czytała dzieło jakiegoś
psychopaty. Na pewno. Ona nic normalnego nie czytała. Podszedłem z makami.
- O kurcze... westchnąłem. Na okładce podejrzałem stojąc z odległości półtora metra.
" Moja Miska".
- Co się gapisz ?
Pokazałem palcem na książkę. Uśmiechnęła się.
- To o tobie. Ktoś już napisał. My tworzymy kolejne rozdziały.
Nie pytałem o nic więcej.
- Po co narwałeś tych maków ?
- Dla... chciałem...
- Fajnie, że jesteś romantyczny , ale teraz narwij Ostrożeni !
- Ostów czyli ?
- Tam ! Widzisz ? Pokazywała palcem w kierunku wybujałych kłujących chwastów.
- Na wianuszek ! - zaśmiała się.
Starałem się żeby jak najmniej pokłuc sobie dłonie przy zrywaniu kwiatów tego chwasta.
Nie udało się. Całe dłonie miałem pokłute. Narwałem.
- Ślicznie ! Ohhhh... Teraz zrób z nich wiaanuuuszek. Była słodka dla mnie, ale moje dłonie miały dość takich pieszczot. Co zrobić... Rad nie rad... Spuchnięte je miałem jak skończyłem. Od przeplatania...
- Jaki pięeeeeeekny ! Twoja Pani chce żebyś przymierzył !
Byłem ostrzyżony na zero. Maszynką. Poprzedniego dnia wieczorem. Ahhhh... jak zakłuło.
Miałem pewnie minę nieszczęśnika.
- Nie krzyw się ! Jesteś Cezarem teraz ! Ave Cezar !
Śmiała się leżąc przekrzywiona na boku i podpierając się ręką . Niedbale na kocu rzucony podręcznik Ampedeussy.
Byłem Cezarem, którego kłuł wieniec.
- Cezarze ! Wabisz się cezar mój piesku ! Ha hahahaahaaaa !
- Król jest nagi ! Cezarze rozbieraj się !
Rozbierałem się stojąc dwa metry od niej. Wszystko zdjąłem. Stałem bosy i nagi w wianuszku z ostów na wygolonej głowie. Kazała mi odejść tam gdzie łąka i kwiaty pachniały najmocniej i zaklinać Sezam. Była w samej sukience. Zwiewnej, w czerwone serduszka. Miała moja miskę. Widziałem z oddali jak kuca.
Siedziałem golutki w wianuszku z ostów na głowie wśród feeri dźwięków, barw i zapachów przyrody. Świat jest piękny... Łąka jest wspaniała... Słowik tym razem solo śpiewał dla kwiatów, którymi dyrygował wiatr. Letni zefirek kołysał nimi na boki. Pojawiły się inne kolorowe motyle. Może już nie tak wytworne jak Paź, ale też piękne. Wszystkie one takie są... odlatują jak chwile, które chcielibyśmy by trwały wiecznie. Przelatywały z kwiatka na kwiatek jakby chciały z wszystkimi się przywitać. Potem niektóre z nich odwiedzały brzęczące cicho robotnice. Wiecznie zajęte pracoholiczki. Zbierały dla mnie miód... Mniam... Zacząłem się ślinić. Przypomniałem sobie jak wyjadałem łyżeczką ze słoiczka. Nabierałem i do buzi... Fala słodyczy rozlała mi się w ustach. Słodkiej jak prawdziwy miód śliny.
- Zaklinaj ! - krzyknęła Macocha spod lipy.
Otworzyłem oczy i wyplułem całą słodycz.
- Sezamie otwórz się !
- Zaklinaj !
- Sezamieee otwórz się !
Otwierał się Sezam sekretny. Pełen skarbów i kosztowności, którego nie strzegli żadni rozbójnicy.
Miałem wyczulony węch. Nim Sezam odkrył swoje tajemnice ja juz wiedziałem co skrywa. Było w nim gówno.
- Sezaaamie otwórz się !
Sezam oddawał wszystko co miał. Oddawał z lubością . Nawet Sezam ma w końcu dosyć tajemnic !Klęczałem nagi wśród zieleni falujących lekko łanów. Macocha szła do mnie z parującą miską. Niosła mi strawę. Serduszka na jej sukience pulsowały radością.
- Masz i żryj z tej miski ! To jest potrawa twoja !
Miska parowała w moich wyciągniętych dłoniach. Nozdrza zwariowały ! Zaciągnąłem się całym bukietem. Wszystkie kwiaty pachniały jej kupą. Zieleń przybrała żółtawą barwę. Maki zrobiły się brązowe. Nawet ta wielka lipa całkiem zbutwiała. Jaskry nie kłuły już światłem.
Mrowie małych , czarnych kwiatuszków na cienkich i długich łodyżkach wyzierało z łanu w gromadkach. Odmienione jaskry na żałobnym kobiercu czyniły niesamowity widok przypominając kolonie kropidlaka. Słowik zagwizdał przeraźliwie i zamilkł jak rażony. W miejsce jego śpiewu pojawiło się znajome krakanie. Ohydne czarne ptaszyska zebrały się wysoko nade mną i zataczały kręgi jakby nie mogły odnaleźć własnej drogi albo nie miały już dokąd lecieć. Zasłoniły mi słońce niczym czarna gradowa chmura. Zniknęły wszystkie motyle i nawet pszczoły przestały pracować. Ujrzałem trzmiela leżącego na grzbiecie w agonalnych skurczach. Atmosfera zgęstniała. Czas się zatrzymał... Pulsowało mi w skroniach. Słyszałem natarczywe brzęczenie much.
Macocha podała mi łyżeczkę.
- Smacznego !
Much było coraz więcej. Brzęczących, rozbrzmiałych. Przybywały tłumnie. Zwabiał je aromat jedyny w swoim rodzaju. Stała nade mną w odległości metra i patrzyła. Nabrałem pełną łyżeczkę i włożyłem do ust. Fala goryczy w nich się rozlała w nich się rozlała. Nic tak nie smakuje.
- Nic tak nie smakuje, prawda Majtuś ? Znała moje myśli. Kiwnąłem głową. Druga łyżeczka, trzecia... Usta miałem zatkane. Memłałem, ale nie szło mi ...
- Majtuś postaw miskę !
Odstawiłem na trawie z łyżeczką utkwioną w gównie.
Kłębowisko much natychmiast przystąpiło do uczty.
- Zrób tak ! Włożyła palce w usta i rozciągała je w kącikach.
- Szybciej ! Bo ci muchy zeżrą wszystko ! Wzięła łyżeczkę i odganiała bezczelnych biesiadników.
Zrobiłem tak samo. Z moich półotwartych ust wyleciało trochę...
- Powiedz teraz : NIE MOGĘ JEŚC RYŻU !
- Jie mohe jeśśś yzu.
- To jedz gówno ! Haha hahaha hahahahaha
Nabrała na łyżeczkę i zbliżyła do moich ust. Nie włożyła mi jednak tego do buzi. Rozsmarowywała mi po twarzy. Moje usta wyglądały jak u dziecka męczącego tabliczkę czekolady. Zanurzała łyżeczkę na chwilę w mojej misce by wnet kręcić nią kręgi na moich policzkach. Uderzała w nie leciutko rozpaćkując gówno. Przyklejała się i odklejała od nich. Potem wzięła się za mojego fiutka. Gówniany fiut się prężył. Łyżeczka pieściła go czule. Odsunęła się znowu dwa kroki i cisnęła łyżeczką prosto w miskę.
- Jedz ! - krzyknęła ostro tym razem.
Nie mogłem dać rady z tymi muchami. Coraz więcej i więcej. Teraz ja im pachniałem ucztą. Potrząsałem głową by na moment pozbyć się natrętów. Z fiutka już nie odganiałem. Nie było sensu. Obsiadły go całą chmarą. Łaskotały go, drażniły skrzydełkami i ssały jak opętane.
- Jedz ! Dopiero zacząłeś !
- Nie mogę przez te muchy proszeee... - zaskomlałem.
- Jedz, nie marudź Majtuś !
- Ale muchy...
- To szybciej żryj ! Zaraz ich tu będą miliony i jeszcze ciebie zjedzą żywcem ! Wyginała sie ze śmiechu. Naprawdę juz nie radziłem sobie z nimi. Odganiałem łyżeczką i nabieralem, a one natychmiast siadały z powrotem. Pchały mi się do ust z których wyzierało gówno. Dopiero połowa....
- Wszystko ! Wszystko zjesz ! Rozumiesz !?
- Taak... - z pełnymi ustami powiedzialem, a muchy skorzystały z okazji.
Coraz więcej i więcej much. Grały symfonię na skrzydłach. Nieznośną i bezlitosną.
- Władcaaaa Muuuuch ! - wołała Macocha. Belzebub ! Belzebubik ! haha hahaha ahahahahahaaa !
Poddałem się muchom. Już ich nie odpędzałem. Nie miałem już siły. Znieruchomiałem . Powoli nabierałem łyżeczką.
Jak wkładałem ją do buzi wargami spychałem z niej muchy. To był jedyny sposób.
- Brawo ! Majtuś ! Brawo ! Macocha klaskała.
- Jesteś teraz prawdziwym Belzebubem ! On tak może godzinami, ty tez byś potrafił prawda ?
Kiwnąłem głową. Musiałem już przymykać oczy. Obsiadały mi całą twarz.
- Bzzzz bzzz bzzzzzzzzzz. Symfonia Belzebuba.
No cóż... Jadłem. Mełłem w ustach trochę i połykałem. Fiutek mi sterczał. Zaraz wytryśnie z niego gówno - myślałem. Nic nie trysnęło. Wszystko wyjadłem. Miska była pusta. Muchy odlatywały.
- Jesteś syty Cezarze?
- Tak Pani !
- Jesteś zadowolony?
- Tak Pani !
- Powstań Cezarze ! Spożyłeś AMBROZJĘ ! Jesteś godny Olimpu !
Wstałem. Teraz byłem Cezarem . Dumnie podnosiłem głowę do góry. Tylko odbijało mi się gównem . Senacie drżyj ! Rzym to ja ! I moja Messalina ! Nie wytrzymałem ciśnienia. Zwymiotowałem.
Messkalina szydziła.
- Cezarze lud patrzy ! Macocha wyła ze śmiechu. Było mi niedobrze.
- Podpalę Rzym ! - beknąłem.
- Kocham Cie Majtuś. Słodko-Gorzki jesteś.

Kocham kwiatki na łące i kupy cuchnące
Kocham ważki, pająki, biedronki i stonki
Kocham maki czerwone i trawy zielone
Kocham róże, ich pąki i osty kłujące
Kocham perz i pokrzywy parzące
Kocham mrówki i osy, dżdżownicę i kroplę rosy.
Bąka , Trzmiela Wagnera i moją Macochę...

- i Ampedeusse za to , że o tobie napisał. - dopowiedziała Macocha.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Strona 1 z 1

Forum moja żona sypia z innym Strona Główna->Opowiadania->Słodko - Gorzki Piknik Z Moją Miską W Tle
Skocz do:  



Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
 
 


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
DAJ Glass (1.0.5) template by Dustin Baccetti
EQ graphic based off of a design from www.freeclipart.nu
Powered by phpBB Š 2001, 2002 phpBB Group